Home Ameryka Południowa Nasze podróżnicze hity ubiegłego roku – subiektywna TOPlista

Nasze podróżnicze hity ubiegłego roku – subiektywna TOPlista

Autor Kamila Budrewicz
podsumowanie 2019 podróże

Przeglądamy zasoby naszych głów, w poszukiwaniu terminu, który w najlepszy sposób odda charakter ubiegłego roku. Jesteśmy zgodni.

Szalony! (Miejsce 2: „Porąbany” ^^)

Działo się tak dużo, że dopiero przeglądając zdjęcia, przypomnieliśmy sobie, że w niektórych miejscach byliśmy. Ba – w najbardziej szalonych fantazjach sprzed roku,  nie przypuszczaliśmy nawet, że tyle zrobimy i zobaczymy przez te 12 miesięcy.

Był to też trochę rok przełomowy. Niektóre z naszych pasji (wspinanie!) wynieśliśmy na nieco wyższy level, a kilka starszych (takie przykładowe fotografowanie ptaków) – dostało rykoszetem i z braku czasu traktowane było po macoszemu.

Końcówka roku niestety dowaliła nam ciosem korby od Stara i to w najczulszy punkt – zdrowie. Bez niego i szczęścia – ciężko cieszyć się wszystkim innym. Jeszcze mocniej doceniliśmy wagę rodziny i miłości!

Nowy Rok, zamiast w górach, przywitaliśmy w szpitalu, na oddziale chirurgii dziecięcej (pozdrawiamy panie pielęgniarki, które o północy potrafią zamienić Piccolo w działający energetyk 😉 ) i tym samym przeklinamy powiedzenie „jaki Nowy Rok – taki cały rok” – a kysz! 2020ty – zabraniamy Ci serwować takich niespodzianek!

Czas na pozytywy…

 

2019 w liczbach

.

#>300GB nowych zdjęć musiały unieść w  nasze dyski i karty pamięci ;).

#20 lotów odbyliśmy w przeciągu całego roku. Trochę tego było. Podróżowanie samolotem od dawna nie jest dla nas przyjemnością (a wręcz przeciwnie), ale z braku czasu i sporymi odległościami – koniecznością .

#10 lat – tyle czasu stuknęło nam 4 lipca, od kiedy powiedzieliśmy sobie „TAK!” na ślubnym kobiercu. Od tego momentu, na pełnym legalu i ze wspólnym nazwiskiem – zaczęliśmy przemierzać świat ^^.  (Wcześniejsze 3 lata też były niczego sobie 😉 ).

.

punthuk setumbu

Indonezja – tu świętowaliśmy 10tą rocznicę ślubu!

.

#7 lat – skończyła w tym roku Kaja. Koniec żartów (no… może niektórych) – we wrześniu 2019 nasz maluch poszedł do pierwszej klasy! Zaczęły się za to problemy z wyjazdami w ciągu roku i nasza kreatywność musiała z tego tytułu wejść na wyższy level!

.

górski tort

Górski tort nad tortami, autorstwa utalentowanej Moniki Soforek.

.

#3 kontynenty – na tyle udało nam się dotrzeć i we fragmentach zobaczyć.

#2 razy odwiedziliśmy Islandię! Do tej pory nie mogliśmy się tam wybrać, cały czas nam było nie po drodze – a tu masz Ci los.. Do tego latem i zimą. Niestety – zorzy polarnej nie widzieliśmy ani razu…

#1 raz stanęliśmy (a właściwie usiedliśmy) przed kamerami (archiwalny odcinek „Mamma mia” dostępny jest na ipli). Opowiadaliśmy o podróżowaniu z dzieckiem po Birmie. Co to był za stres. Na szczęście program nie był nadawany na żywo ;).

.

polsat mamma mia polsat mamma mia

.

Teraz spokojnie możemy przejść do „mięska”, czyli naszych podróżniczych hitów ubiegłego roku. Z góry (takiej nawet wysokiej) przepraszamy, jeśli którymś z tych miejsc rozwaliliśmy Wam podróżnicze plany i ponownie czeka Was praca u podstaw. Sorry. Nam też się zdarza usłyszeć o czymś, co wyżera nam mózgi, zanim tego nie zrobimy ;). Taki już żywot niepokornych dusz…

DJ odpala gramofon i serwuje takie oto hity. Kolejność (nie)przypadkowa!

.

23. Zimowy wschód słońca na Rusinowej Polanie (Tatry)

Fajny to był wschód! Byliśmy pewni, że z dzieckiem wturlać się w Tatrach gdzieś z czołówką, o nienormalnej porze – będzie ciężko. Dziecko nie narzekało (wręcz przeciwnie!), mimo, że na zachód słońca spędziliśmy w tym samym miejscu ;).

.

Rusinowa polana z dzieckiem Rusinowa polana z dzieckiem

.

22. Zimowy zachód słońca na szczycie Beskid (Tatry).

To był krótki, ale treściwy wyjazd w Tatry. Nie poszliśmy spać zbyt wcześnie, ale trafił nam się naprawdę zacny zachodzik na pożegnanie! Było bezwietrznie, piękna widoczność, na niebie szybko pojawił się księżyc. W takich chwilach góry zabierają kolejny kawałek serca ;).

.

Tatry BeskidTatry Beskid

.

21. Sardynia służbowo

Takie niespodzianki – zdecydowanie mile widziane. Krótki, ale treściwy wyjazd na Sardynię uzupełnił braki w witaminie D3.

.

SardyniaSardynia rejs

.

20. Jaskinie lodowe na Islandii (lodowiec Jökulsárlón zimą).

.

Wnętrze jaskini lodowej przypomina statek kosmitów! Wyprawa do jednej z nich – była jedną z najbardziej pamiętnych przygód ubiegłego roku.  Zwłaszcza dla Kai! Niestety – jaskinie lodowe dostępne są tylko zimą. Jeśli interesuje Was taki temat – zajrzyjcie koniecznie do tego tekstu, w którym opisaliśmy wszystko ze szczegółami.

.

jakisnia lodowajaskinia lodowa

.

19. Trekking wokół Fitz Roya (Patagonia  – Argentyna).

W lutym wyruszyliśmy do Argentyny. Naszą przygodę z Patagonią rozpoczęliśmy w El Chalten. Do plecaków zapakowaliśmy namioty, śpiwory i jedzenie na kilka dni. Całe dnie marszu, noclegi na campingach bez żadnej infrastruktury (poza latryną 😉 ), wschody i zachody słońca – to była przygoda!

.

Patagoniadroga do laguna torrePatagonia trekking

,

18. Spotkanie z pingwinami na Końcu Świata (Isla Martillo – Ushuaia, Argentyna)

Przyznajcie sami – kto z Was nie marzył o spotkaniu twarzą w twarz (ta jedna ma dziób!) ze słodkimi pingwinkami? No kto? Każdy, choć raz w życiu, fantazjuje o zobaczeniu na żywo pingwina! Nam udało się to wreszcie zrobić, ale musieliśmy w tym celu dostać się na Koniec Świata. Łatwo nie było (do poczytania tutaj).

P.S. Strasznie tam u nich śmierdzi!

.

pingwiny patagoniapingwiny Ushuaia

.

17. Pożegnanie lata w Tatrach polskich i słowackich

Jakie miejsce jest najlepszym kandydatem na weekendowy wyjazd w końcówce lata?

a) morze,

b) termy w Bukowinie,

c) Tatry.

Tak więc… ten.. no… Wyruszyliśmy w Tatry w sobotę z rana, co było totalnym szaleństwem (biorąc pod uwagę to, że jesteśmy z Wrocławia, a w poniedziałek idziemy do pracy). Na zachód słońca wybraliśmy Sarnią Skałę, wschód słońca przywitaliśmy przy Szczyrbskim Jeziorze, a popołudniowa kawka z termosu popłynęła na Łomnickiej Przełęczy. Wracaliśmy w korku jak diabli, ale warto było!

.

Sarnia SkałaSarnia SkałaŁomnicka Przełęcz

.

16. Wschód słońca na Prednym Solisku (Tatry słowackie)

Nad jesiennym wyjazdem w Tatry słowackie zawisły ciemne chmury. Pierwszą rezerwację w schronisku musieliśmy odwoływać, a wiecie sami, jak ciężko wbić się do tatrzańskiego schroniska. Za drugim razem z kolei, sytuacja w najbliższej rodzinie była delikatnie mówiąc – trudna. Na miejscu mieliśmy w tamtym czasie związane ręce. Wyruszyliśmy więc, żeby nie chodzić ze stresu po ścianach. Na autostradzie mieliśmy już zawracać. Finalnie –  dobrze, że dotarliśmy. Wspinaczka przy świetle czołówek łatwa nie była. Byliśmy szalenie dumni z Kai, że tak dziarsko pomykała w górę. Wróciliśmy z kolei z „czystymi głowami” w momencie, w którym mogliśmy się realnie do czegoś przydać.

.

Predne Solisko Predne Solisko Predne Solisko

.

15. Wspinaczka w Sokolikach (Rudawy Janowickie)

Panel panelem, ale prawdziwy wspin zaczyna się w skałach! Jak tylko (na kursie) opanowaliśmy większość operacji sprzętowych, dzięki którym możemy korzystać z dobrodziejstwa obitych dróg – prawie każdy ciepły weekend spędzaliśmy pod Jelenią Górą, w skałkowym raju. W 2020 – w planie mamy eksplorację słynnej Jury  (z taką piosenką na ustach^^).

.

.

14. Torres del Paine – Chile

Nie da się inaczej opisać naszej wizyty w chilijskiej perełce, Torres del Paine, jak  komediowym cytatem „A miało być tak pięknie”.  Patagonia ewidentnie zebrała wszystkie deszcze i wiatry z okolicy, żeby nam przywalić w tym właśnie miejscu. Z całej naszej podróży po Argentynie i Chile, to Torres del Paine otrzymał berło pierwszeństwa i to w kilku kategoriach:

– pierwsze udane przewrócenie przez wiatr (wstać łatwo nie było!),

– pierwszy górski trekking  na kolanach (na niemałym odcinku),

– pierwszy nocleg na oficjalnym campingu, na nielegalu (zeszliśmy ze szlaku tak późno, że recepcja już nie działała, a na wschód słońca też trzeba było zdążyć ^^),

– pierwsze przebieranie się w terenie w czerwoną sukienkę, przy temperaturze bliskiej zeru!

Coby nie gadać – Torres del Paine jest spektakularnie piękne i mamy z nim jeszcze kilka porachunków. Wrócimy. Może nie w 2020, ale na pewno wrócimy.

.

Torre del paineTorre del paine

.

13. Hruboskalskie skalne miasto (Czeski raj, Czechy)

Takie cuda serwują przy granicy nasi sąsiedzi. Właściwie to przyroda trochę ich wyręczyła i ogarnęła większość roboty ;). Tak czy inaczej – skalne labirynty, obrośnięte mchem i schowane w gęstwinie lasu – tworzą magiczny klimat. Nad nimi góruje piękny zamek, a w okolicy jest mnóstwo atrakcji. Że też dopiero w tym roku tam tam trafiliśmy…

.

Hruboskalskie skalne miasto Hruboskalskie skalne miasto

.

12. Wulkan Bromo na Jawie (Indonezja) przy wschodzie słońca

Świt, który możemy spokojnie zaliczyć do listy TOP10 najpiękniejszych, które do tej pory „zaliczyliśmy” (tutaj cała historia i mnóstwo zdjęć). Zbieraliśmy się długo, zanim udało nam się zdecydować na podróż w te strony. Nie żałujemy! Wschód na górze Penanjakan, z krainą wulkanów jak na talerzu – to było coś! Oczywiście, jak to my, chcielibyśmy więcej mgiełek, więcej dymu, wypuszczanego przez Semeru, ale i bez tego było co oglądać!

.

Bromo nightKing Kong Hill Bromo sunrise

.

11. Rejs po Komodo (Indonezja)

Nie było łatwo tu dotrzeć z Polski. Najpierw lot na Jawę, później indonezyjskimi liniami na odległą wyspę Flores. W mieście Labuan Bajo wsiedliśmy na drewnianą łódź, która stała się naszym domem na 3 dni. Opłynęliśmy kilka rajskich wysp, zobaczyliśmy na żywo słynne smoki z Komodo, snorkowaliśmy z kolorowymi rybkami i wygrzewaliśmy się na rozgrzanym dachu naszego stateczku. Jeśli narobiliśmy Wam smaka na taką przygodę – zajrzyjcie koniecznie tutaj.

.

Kanawa islandkomodo rejsKomodo dragon

.

10. Zimowa Islandia

To było czyste szaleństwo. Początek marca, a my wskoczyliśmy w samolot tanich linii i na kilka dni wyruszyliśmy w stronę zaśnieżonej Islandii. W 3 dni zrobiliśmy dobre kilka tysięcy km! Na lodowcu Jokursalon mieliśmy umówionego przewodnika na konkretną godzinę. Jechaliśmy tam w zamieci jakieś 450 km. Dotarliśmy 15 min przed czasem! Gotowaliśmy na mrozie, na kuchence na paliwo stałe makaron na wodzie gazowanej, bo nie wiedzieliśmy, że w sklepie tylko taką można kupić. I to wszystko z 6cio-latką. Oby dziadkowe tego nie czytali ;).

.

islandia zimą z dzieckiem islandia zimą z dzieckiemkirkjuffel

.

9. Wschód słońca na wyspie Padar (Indonezja)

Kolejne miejsce tak piękne – aż nierealne. Na wysoko położony punkt widokowy wyspy Padar wdrapaliśmy się jeszcze w nocy. Było całkiem ciepło, więc przyjemnie czekało się na pierwsze promienie wschodzącego słońca, które zmieniały koloryt wyspy z minuty na minutę. Więcej zdjęć i informacji praktycznych znajdziecie w naszym tekście o Komodo – tutaj.

.

Padar padar island

.

8. Islandzkie krajobrazy latem

W ciągu jednego roku zobaczyć Islandię w dwóch odsłonach (letniej i zimowej) – to było coś. W 5 dni udało nam się objechać wyspę dookoła i zaliczyć naprawdę skrajne warunki pogodowe i oświetleniowe. Mimo, że nasze wymarzone miejsca mocno nam nie dopisały – inne z kolei dały czadu. Islandia jest tak piękna, że nawet deszcz rzęsisty nie jest w stanie jej zepsuć. Niemniej jednak – następnym razem prosimy o więcej słońca i więcej maskonurów ;).

.

Hvitsekur Aldejarfoss Aldejarfoss

.

7. Prachowskie Skały w Czeskim Raju

Ponownie ukłony w stronę naszych czeskich sąsiadów. Podczas, gdy ogromną popularnością cieszy się Adrszpaskie Skalne Miasto i Teplickie Skały – to miejsce w zasadzie świeci pustkami. Nas zauroczyło o wiele bardziej! Zajrzyjcie koniecznie do tego tekstu.

.

prachowskie skały zachód słońcaprachowskie skały skalne miasto czechy

.

6. Skały Schrammsteine w Saskiej Szwajcarii (Niemcy)

Miała być via ferrata – trafiliśmy na skalny punkt widokowy Schrammsteinaussicht. Ferratę znaleźliśmy po zejściu, ukrytą za gęstwiną drzew i skał. Z pewnością przypadkowe osoby na nią nie trafią ;). Nie żałowaliśmy jednak, że cel naszej wycieczki wymknął się spod kontroli. Nie dość, że trafiliśmy na niesamowicie widokowe miejsce, do którego prędko pewnie byśmy nie dotarli – to w dodatku na całkiem niezły zachód słońca! Przypadek czasami robi niezłą robotę ;).

.

schrammsteine

.

5. Laguna Torre (Patagonia, Argentyna) – o wschodzie słońca

Laguna Torre to chyba jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie do tej pory było nam dane oglądać. Dojście tu wymaga wielu godzin marszu, dzięki czemu na tłumy nie można narzekać. Zwłaszcza o takich porach jak wschód i zachód słońca, kiedy dzieje się tu absolutna magia. Warunkiem jest oczywiście dobra pogoda, bo Patagonia potrafi dokopać niejednemu trekkerowi, o czym sami mieliśmy okazję się przekonać. Jeśli macie smaka na więcej zdjęć i informacji praktycznych – zapraszamy tutaj.

.

laguna torre sunrise

.

4. Lodowiec Perito Moreno w Argentynie

Zdjęcia tego lodowego kolosa robiły na nas wrażenie jeszcze przed wyjazdem, ale zobaczenie na żywo takich mas lodu – nie do opisania. Do tego cielenie lodowca – kiedy kilkudziesięciometrowe ściany, z ogromnym hukiem wpadają do wody… To naprawdę robi wrażenie. Więcej o Perito Moreno pisaliśmy tutaj.

.

Perito Moreno Perito Moreno Perito Moreno

.

3. Dieng (Jawa) – wschód słońca na Sikunir Hill

Jeśli wybieracie się na Jawę, „wulkaniczny” wschód słońca jest punktem wręcz obowiązkowym. To zwyczajnie trzeba zobaczyć! Do Dieng zagląda na szczęście znacznie mniej turystów, niż w okolice Bromo. Taki widok nie jest więc tak „zainstagramowany”, jak wcześniej wspomnianego. Widoki za to – coś pięknego! (Więcej o  Dieng do poczytania tutaj).

.

dieng sunrisedieng wulkan indonezja wschód słońca

.

2. Dziesiąta rocznica ślubu na rajskiej Serai (Indonezja)

W ognistej Indonezji, nie mogliśmy wybrać gorętszego miejsca (no może poza kraterami wulkanów ^^) na świętowanie tego dnia! Zleciało szybko, jak miesiąc intensywnej podróży (faktem jest, że bywało intensywnie 😉 ). 10 lat po ślubie (a kilkanaście – razem!) – to szmat czasu, a my nadal nie możemy się sobą nacieszyć i nakręcamy się wzajemnie na nowe pomysły. Jak tu nie wierzyć w przeznaczenie?^^

.

Seraya islandSeraya islandSeraya island

.

1. Cały Świat. Razem.

Wszystkie miejsca, które odwiedziliśmy w ciągu całego roku – były wyjątkowe. Najbardziej cieszy nas jednak to, że mogliśmy je odkrywać wspólnie! Poczuliśmy jeszcze mocniej, ile przyjemności sprawia nam wspólne działanie i ile siły mamy dzięki niemu.  Co by nie mówić- takich dwóch, jak nas troje, to nie ani jednego (jakiś banał na koniec musiał być 😉 ).

.

BromoTatry Rusinowa Polana Bromo

.

Na koniec – chcieliśmy życzyć Wam odwagi i siły do realizacji własnych pomysłów! Coś, co z pozoru może wydawać się straszne i nieosiągalne, po pokonaniu kilku pierwszych kroków, daje się oswoić. Serio :).

Może Ci się także spodobać

13 komentarzy

Zostaw komentarz